wtorek, 28 sierpnia 2007

Pat

Bycie rodzicem zmusza czasami do spacerów po niepewnym gruncie. Seksualnym. Jest się tym autorytetem moralnym, znaki wyraźnie wskazują, że duże dziecko spragnione jest rozmowy o pryncypiach, a nie bardzo potrafię temat podjąć. Jakoś tak niezręcznie.  Nawet nie dlatego, żeby mnie krępowała seksualność syna. Krępuje mnie natomiast świadomość seksualności rodziców.

Niby wiem, że rodzice nie znaleźli mnie w kapuście (to raczej te jesienne dzieci), ani też bocian nie przyniósł (w styczniu nie latają), jednak w jakiś pokrętny sposób nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że moi rodzice dopuścili się aktu. Oceniam to w kategoriach kazirodztwa, i mnie brzydzi. 

No więc krępuje mnie świadomość, że podpadam pod podobną kategorię. Klasyczny pat. Dlatego żadnych rozmów nie będzie. Czasem lepiej ominąć niż przeskoczyć.

Udałam się do sklepu, nabyłam paczkę prezerwatyw, oraz zachwycającą książeczkę pt "Masaż erotyczny Tao". Niech się gówniarz uczy, nie zapominając o środkach bezpieczeństwa.

Teraz on wie, że ja wiem, jeśli będzie chciał pogadać- proszę bardzo, ale teraz jego ruch. Szach-mat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz