sobota, 11 grudnia 2010

Zakochałam się w piosenkach Pana Grzywacza.

Rondelek (Janusz Grzywacz)

 

Być może to nie jest za wiele
Lecz ważne, że człowiek pamiętał
Więc ja ci przyniosłem tu Hiniu rondelek
Z okazji twojego święta

Ty wiesz, że z kasą jest krucho
A on do połowy jak nowy
I im bardziej biedaczek to jedno ma ucho
Tym bardziej jest odlotowy

Deszcz mnie moczy
w pysku sucho
Robota mnie nudzi
Van Gogh też miał jedno ucho
A wyszedł na ludzi!

Bo miłość niejedno ma imię
Więc żadne tam ochy i trele
A jak się solidnie pokocha swą Hinię
To się jej znajdzie rondelek

Rondelek wypełni nam brzucho
Aż człowiek z radości się ślini
Choć jedno ma ucho zamknięte na głucho
Rondelek nie Paganini.

 

piątek, 10 grudnia 2010

U lekarza

Przed gabinetem lekarskim czeka kilku panów. Humory mają marne. Z gabinetu wychodzi pacjent.

- I co?

- AIDS...

Panowie wyraźnie posmutnieli. Stosowny czas później z gabinetu wyłania się kolejny pan.

- I co?

- AIDS...

Do gabinetu, powłócząc nogami, udaje się następny z kolejki. Po chwili wybiega, tańczy, wycina hołubce, śpiewa:

- Kiła, kiłeczka, kiłunia!!!

................................

To teraz ja:

- Cysta, cysteczka, cystunia!!!!

 

Dobry czas na młynek:)

wtorek, 7 grudnia 2010

List

Kochany Mikołaju!

 

Wiem, że jestem nyeco spóźniona, ale jeśli ty mnie nie zrozumiesz, to kto? Zresztą, w razie czego, na przyszły rok będzie jak znalazł.

Po pierwsze: poproszę o solidny zapas cierpliwości. Może być luzem, na opakowaniu mi nie zależy. Ostatnimi czasy balansuję na krawędzi wybuchu, jeśli Ty nie pomożesz, to permanentny szczękościsk do reszty zrujnuje mi uzębienie. Wtedy żarty się skończą i następny list będzie dotyczył poważnej sumy gotówką, przeznaczonej na generalny remont szczęki. Albo, co gorsza, napiszę zza krat, bo w nerwach kogoś utłukę. Dużo, mnóstwo cierpliwości, proszę.

Po drugie: potrzeba mi luzu. Wiem, nie dbałam, zmarnowałam, ale wydawało mi się, że pokłady luzu mam niewyczerpane. Nie chcę się przejmować! Nie wszystko musi być idealne! Dwa wiadra luzu, luzem poproszę.

Po trzecie, cholernie ważne: silnej woli mi potrzeba, ile tylko się zmieści.

Po czwarte: poproszę o dużo zdrowia. ZUS chyli się ku upadkowi, w sprawie końca świata w 2012 r. nie ma całkowitej pewności. Mam w tym temacie pewną teorię, po to nas straszą końcem świata, żeby nie przejmować się tragiczną sytuacja ZUS-u. Nie odnosisz czasem wrażenia, że mamy w kraju własną piramidę Madoffa? Wracając do tematu: proszę o żelazne zdrowie, fizyczne i psychiczne.

Po piąte: możesz dorzucić jakiś szeleszczący drobiazg. Najlepiej w stabilnej walucie. Sam rozumiesz, taki, żeby starczyło na nieduży domek, z kilkuhektarowym ogródkiem...Żeby Ci ułatwić, zagram w tej sprawie w totolotka, wystarczy, że sypniesz zakulisową wiedzą.

 

Z góry dziękuję, pozostaję z szacunkiem,

 

Jaśminkowa