wtorek, 27 października 2009

Pimpuś wymagał uświadomienia.

-Pogadajcie, jak facet z facetem, chyba już czas. Kiedy miałeś pierwsze mokre sny?- Tatuś Pimpusia wygenerował wyłącznie krwisty rumieniec.

- Nie nadaje się- pomyślałam, świadoma, że temat trzeba przedstawić normalnie, bez emocji.

Rozmowę zaczęłam od dojrzewania. Z pełną powagą przebrnęłam rośnięcie jąder, hehe, członka, wspomniałam o zaroście, bez zająknienia przeszłam przez polucje oraz wyjaśniłam, co to są plemniki. O komórkach jajowych- też opowiedziałam.

Były pytania.

- A jądra to ten woreczek pod siurkiem?- Tak synku :) 

- Mamy: plemniki u chłopców i komórki jajowe u dziewczynek. Gdy się je połączy- jest szansa na dziecko. Zastanów się teraz, jak możemy połączyć plemnik z komórką jajową?

- Przez pocałunek????- O, mamo. Jakież to trudne.

- Nie, synku, zupełnie nie tak. Zastanów się, gdzie masz te plemniki, a gdzie dziewczyna jajeczko. Trzeba- o rany, o rany, o rany!!- trzeba włożyć ten plemnik...- pękłam. Pokonał mnie wyraz lekkiego obrzydzenia na twarzy dziecka.

Obrzydzenie i zastanowienie, nie wiem, czemu przypomniał mi się Pomysłowy Dobromir tuż przed olśnieniem.

- A, już wiem, rureczkę w dziureczkę, tak, jak Patryk w "39 i pół"!

Tak. TAK. Tak.

Dokładnie tak. Rureczkę w dziureczkę.

Ufff.

środa, 14 października 2009

Fachowcy z tytułem

Pani w sklepie spożywczym, zamiast zająć się krojeniem sera na plasterki, prowadzi z panią od krojenia wędlin dysputę o tresurze psów. W tym przypadku, w związku z psami, przychodzi mi na myśl jedynie powiedzenie "przyjęłaś się za psa, to szczekaj", czyli: schowaj, babo, ambicje na później, teraz zajmij się moim serem, bo po to tu jesteś. Nie jestem zawzięta na tą akurat Panią, raczej ze smutkiem odnotowuję fakt, że coraz częściej mam do czynienia z ludźmi nie na miejscu. Inaczej. Z ludźmi, którzy za wszelką cenę starają się stworzyć wrażenie, że w tym akurat miejscu znaleźli się chwilowo oraz smutnym przypadkiem, wcale a wcale w ich życiowe plany nie wpisuje się obecnie wykonywany zawód.

Cóż mnie, klientkę sklepu spożywczego, obchodzi, że panienka za ladą studiuje psychologię i dorabia do czesnego, jeśli na skutek procesu udowadniania posiadania innych, ważniejszych umiejętności mam w perspektywie ogonkowanie przez piętnaście minut? Nie chcę wiedzieć, że kelnerka w knajpie ukończyła zarządzanie, natomiast wymagam fachowej obsługi, bez palca w zupie i jawnego lekceważenia, gdy zamawiam TYLKO zupę.

Owoce kolejnych reform edukacji. Ludzie nie na swoim miejscu. Ludzie stworzeni do wyższych celów. Ludzie otwarcie gardzący swoim zajęciem.

Aż chciałoby się powiedzieć- dziecko, nie ucz się tyle, bo jeszcze ci zaszkodzi.

piątek, 2 października 2009

Próby

 

Jak dla mnie- telefision wymiata. Wielki, telewizyjny fiś.