poniedziałek, 28 stycznia 2008

Brak tytułu

Jedna moja znajoma przyuczyła swojego męża do sikania na siedzaco. Na stojąco bardzo pryskało na boki.

Słusznie.

Co by to było, gdybyśmy wszystkie sikały stojąc?

sobota, 26 stycznia 2008

*

Niesprawiedliwe jest życie oraz ciężkie. Nie dość, że jestem ciężko chora na katar oraz inne takie, które nie dają żyć bez kaszlu. Nie dość, że chory jest mały synek oraz mąż(dwóch chorych facetów!Sama się dziwię, że nie zwariowałam!)Nie dosyć, że mam popierdoleńczo napięte terminy w pracy i żadnych luzów. Żeby mnie otóż dobić, dyrekcja szkolna licealna starszego dziecka zarządziła zebranie. Wywiadówkę.

Wyjątkowo nie było psychologiczno-psychiatrycznych pogadanek uświadamiających rodzicom, żeby nie zabijać dziecka tuż po powrocie do domu. Wygląda na to, że złota młodzież tak zbrzydła wychowawczyni, że byłaby zgoda na Czyny. Potwierdziły to zresztą słowa, które padły chwilę później. Oni (obcy, czy co?) się nie uczą. Zachowują się skandalicznie. Tyle uwag w dzienniku (np.uczeń na lekcji rzuca cyrklem do śmietnika)(mówimy cały czas o osiemnastolatkach). Frekwencja najniższa w szkole (ok 90%)(!)(!!!). Średnia ocen najniższa (3,5)(!!!!!!!). No nic, tylko brać się za robienie nowych dzieci, bo z tych już nic nie będzie. Pięcioro uczniów dostało naganę dyrekcji za opuszczone lekcje. 32 GODZINY nieusprawiedliwione to podstawa do nagany dyrekcji. Koło 70 h nieusprawiedliwionych- wylota ze szkoły. Jest motywacja, nie?

Zgrozą powiało, gniot psychiczny wcisnął przerażonych rodziców pod ławki. Po półgodzinnym praniu mózgów gdzieś spod stołu padło rzucone drżącym głosem:

-To o nich nic dobrego nie da się powiedzieć?

Noooo, po ciężkiej chwili, szczelnie wypełnionej wpychaniem niesfornej matki pod klepki podłogowe przy pomocy Wzroku, okazało się, że Oni lubią nauczyciela od chemii, nawet mają dobre oceny z tego jedynego przedmiotu. Wstał drugi rodzic, otrzepał piórka:

- Powiem, co myślę o tej szkole, ponieważ zdecydowaliśmy z synem, że po feriach będzie się uczył gdzie indziej. Jestem wykładowcą, uczę nieco starszą młodzież. Proszę się zastanowić, dlaczego młodzież źle zachowuje się na lekcjach, być może nauczyciele nie mają nic ciekawego do powiedzenia? Ja na przykład nigdy nie przyznałbym się do tego, że ktoś na mojej lekcji rzuca cyrklem, bo to oznaczałoby, że nie mam mu niczego do zaproponowania. Nauczyciele (tu padły nazwiska) lekceważą uczniów, nie motywują do pracy, straszą. Nie ma żadnego wsparcia ze strony wychowawcy, bo dzieci boją się rozmowy z Panią (oj, wierzę).

Itd, itp. Dodaje smaku fakt, że wychowawczyni nie usprawiedliwia nieobecności, pomimo posiadanego w dzienniczku wpisu od rodzica, bo takie pojedyncze dni i godziny to na pewno wagary.

Nosz kurwa, już w połowie zebrania podjęłam decyzję, że bedę przekonywać dziecko do rezygnacji z tej kolonii karnej, póki czas. Szkoła? Wolę zdrowego na umyśle nieuka, niż jaśnie oświeconego szczura w wyścigu.

Przekazałam wieści z zebrania w bardzo łagodnej formie, bo bardzo współczułam dziecku ciężkiego życia. Reakcja była taka, jak w tym kawale, co to wychodzi rankiem góral na halę i woła: -Ech, góry, jak jo wos kochom!! A echo, z przyzwyczajenia, odpowiada:-mać, mać, mać. Wiadro pomyj dostałam na głowę, że się czepiam, nie doceniam, nie szanuję...

Cała moja dobra wola wyparowała w mgnieniu oka. Na resztę spuśćmy litościwie zasłonę milczenia. W każdym razie Michał jeszcze żyje.

Zebranie trwało na tyle długo, że nie zdążyłam na basen.

Po powrocie do domu trzasnęłam dwie szybkie banie, zapomniawszy, niestety, że na pusty żołądek się raczej nie pije. Kac dzisiejszy jest podwójny- moralny, i zwykły, pijacki.

Teraz można dodać na zakończenie stary, ale jakżesz aktualny tekst:

http://pl.youtube.com/watch?v=nWYfcOi7cpM&mode=related&search=

czwartek, 24 stycznia 2008

Urodzinowo

NIEŚMIERTELNIK
21.01 - 31.01
To symbol skromności i wrażliwości. W starożytności posiadał właściwości magiczne. Osoba spod tego znaku, to osoba lotna, kreatywna, bazująca na intelekcie, jednocześnie wrażliwa i delikatna, podatna na zranienia. Z wiekiem uczy się większej podatności na ciosy losu, co powoduje, że los przyjmuje takim, jaki jest.
..........................
Nic dodać, nic ująć, cała JA. Lubię czytać horoskopy, wtedy wyraźniej widzę, jaka jestem fantastyczna.
 
Z okazji urodzin życzę sobie:
- chęci- "aby mi się chciało chcieć"
- możliwości- same chęci to za mało.
  
Na zdrowie, na wiosnę w sercach.
 
Acha, KonKURsik!
Chodzi oczywiście o cyferki. Pytanie brzmi: którą rocznicę urodzin świętuje dziś Jaśminkowa?
Nagroda będzie, trzy SMS-y w konkursie (tylko trzy, bo nie mam kasy na więcej starterów).
.................
Pierwsza nagroda w konkursie została przyznana, ale proszę się nie zniechęcać, zostały jeszcze trzy drugie miejsca. W końcu ze skomplikowanych wyliczeń matematycznych wynika, że starterek za piątkę ma zapas mocy na cztery konkursowe esemesy. Są chętni?
................
Konkurs zakończony. Bezapelacyjnie pierwsze (i jedyne) miejsce zajęła Trompkaja. Więcej zainteresowanych nie było, wysłałam po widzimisie. Jak komuś przybędą dziś trzy niezidentyfikowane głosy- znaczy- ode mnie. Acha, dziś, tj. 25-01.

niedziela, 13 stycznia 2008

Aquaerobik

-Jaśminkowa, zwolniły sie dwa miejsca na basenie, zapisujemy się?

-Że niby będziemy pływać? Będą nas uczyć?

-Nieeee, na aerobik.

-W wodzie? Kurde, przecież się utopię.

-Coś ty, metr sześćdziesiąt w najgłębszym miejscu i ciepła woda.

-No dobra, to dzwoń.

-Dzień dobry, tu Sąsiadka Jaśminkowej, chciałyśmy się zapisać na aerobik...Tak...Ach, jutro o 20.15...dobrze, będziemy.

-Babo, czyś ty zwariowała? Jutro? To chyba pójdę w slipkach męża, bo nie mam stroju kąpielowego.

-Nie marudź, tylko poszukaj, coś wygrzebiesz, przecież byłaś trzy lata temu nad morzem, musiałaś coś mieć.

-No miałam, taki elegancki opalacz, co to się pięknie wygląda na plaży, dopóki się tego cuda nie zamoczy.

-Oj, na ten raz wystarczy, potem sobie coś kupisz.

................

Poszłyśmy na ten basen. Miła Pani Instruktorka włączyła mjuzik (umc, umc..). 12 kobitek różnych rozmiarów z zapałem przystąpiło do ćwiczeń. Padły polecenia. Przez następne 60 minut dzielnie walczyłam z falą pływową wzbudzaną przez 12 wielorybic podczas ćwiczeń, z własnym biustem, który wykazał się kompletną samowolą, zdumiewającą wypornością i totalnym lekceważeniem nakazów przyzwoitości, oraz nieopanowanym atakiem śmiechu.

Warto iść na aquaerobik. Wrażenia są niezapomniane. Doradzałabym jednak strój kąpielowy z golfem.

sobota, 12 stycznia 2008

Brak tytułu

Żyjemy w dziwnym przedczasie i poczasie. Jakoś mijamy się z teraźniejszością. Ciągłe wspomnienia i plany. Było, byłam, będę, w różnych kontekstach. Smutne to, bo żyjemy dziś, tu, teraz. A chwila mija, i jeszcze jedna...

Czas na wspomnienia przychodzi, gdy nie ma się już wpływu na teraźniejszość.

Dzięki Grzesiu za terapię na tej tam kozetce.

 

wtorek, 1 stycznia 2008

Nowy Rok

Przyszedł Nowy Rok, tradycyjnie zmuszając do podjęcia pewnych zobowiązań. Zaczynają mi te Tradycje uprzykrzać życie.

Po pierwsze więc- olać Tradycję. Jeszcze wyląduję ze skrzypcami na dachu, a skrzypek ze mnie żaden. Dekarz takoż marny.  Dachowanie źle mi się kojarzy, zwłaszcza w obliczu bliskiego Nadejścia Ery Nowiuśkiego, Śliczniuśkiego, Auteczka. Tradycjo- dyscyplinarka. Od jutra już tu nie pracujesz. Strzemiennego? Więc TRADYCYJNIE- zobowiązania noworoczne.

No i tu mię nieco zatkało, albowiem zobowiązanie się podjęło samo, bez udziału mojej woli, może nawet wbrew. Woli wbrew. Podejrzewam sabotaż (przy pomocy żubrówki bez żubranka oraz szampana). Podjęło się to zobowięzanie nieco po północy, i wychodzi, że nic innego, tylko noworoczne.

Postanowiłam zostać kobietą. Nie mówię tu o orientacji seksualnej ciała, to załatwiła niejaka Natura, nieco przed moim urodzeniem. Chodziłoby raczej o sprawy dotyczące uzewnętrznienia płci (wcale nie o bieganiu bez majtek myślę). Rzecz dotyczy całego kramu kosmetyczno-makijażo-ciuchowego. Oraz powstrzymania się raz na zawsze od wymądrzania na tematy malarsko-remontowo- budowlano-tapeciarskie. Tapeta- tak, ale od dziś tylko na twarzy!Remont? Proszę bardzo, nawet generalny, od stóp do głowy. Tak więc pół najbliższej wypłaty postanowiłam przeznaczyć na akcesoria malarskie, pędzle, puszki, pudry, i jak się tam to diabelstwo nazywa. O, szminkę, w jakimś fantastycznym kolorze. Kupię sobie też spódnicę i szpilki. W końcu ileż można biegać w dżinsach i podkoszulkach? Zgrzybiałą starość postanowiłam spędzić na szpilkach, w spódnicy, z makijażem i tipsami. No, krakowskim targiem, bez tipsów.

Nie będzie to łatwe. Fajne ciuchy skończyły się jakieś dwa rozmiary temu, trzebaby zrzucić najmarniej jaką dychę. Ale od czegóż Postanowienia Noworoczne? Zrzucimy tę dychę, mój ssssskarbie. Z krzesła.

Więcej postanowień nie będzie.

Ależ będzie. Jeszcze jedno- zgiń, przepadnij, zdrowy rozsądku. Spadówa. Od dziś niezdrowo i głupio. Jak na Prawdziwą Kobietę przystało.