wtorek, 21 sierpnia 2007

Szkoła?

Idzie wrzesień. A, tam, idzie. Dowala, mało sobie nóg nie połamie. Nieszczególnie mnie to cieszy, albowiem wrzesień to szkoła, a szkoła to totalny drenaż i tak pustego portfela. "I tak pusty portfel" spowodowan został kończącym się, niespodziewanym remontem mieszkania. Uczynienie z niewielkiej powierzchni mieszkalnej niespecjalnie wytwornego wnętrza, za to o czystych ścianach, spowodowało głośny tupot nóżek pieniążków galopem znikających za horyzontem.

No, ale małe dziecko po raz pierwszy uda się w gościnne progi placówki oświatowej, trzeba dziecku dać maksimum pewności siebie, czyli zasypać wściekle kolorowymi plecaczkami, kredkami, piórami, piórnikami, zeszytami i innymi absolutnie niezbędnymi do życia rzeczami.

Do kochającej mamuni dotarło, że rozpoczęcie roku szkolnego odbywa się zgodnie z uświęconą tradycją, czyli na biało-granatowo. Problem polega na tym, że nienawidzę stroju tzw. galowego u małych chłopczyków. Widok odzianych w paskudne, tandetne garniturki, kamizelki, czy też zwykłe białe "garniturowe" koszule do fatalnie uszytych spodenek wywołuje u mnie odruch wymiotny. Po prostu koszmar.

Nie jest mi wiec miłą świadomość, że mam wydać jakiekolwiek z posiadanych (a właściwie pożyczanych) pieniędzy na koszmarek, w którym co prawda moje dziecko będzie wyglądało tak samo, czyli koszmarnie, jak inni koszmarnie wyglądający. No, ale tradycja zobowiązuje.

Udaliśmy się więc na poszukiwanie koszmarnych ciuchów. Do H&M. trafiliśmy na fantastyczną, rockową, kolekcję. Nabyliśmy trzy pary rewelacyjnych spodni. W tym dwie czarne. Lekki niepokój wzbudza jedynie fason tych gatek. Jedna para czarnych dżins (rury, a co, w dobie lycry młodociany rockman może sobie pozwolić na baardzo dopasowane rury) posiada cudowny, czarny, szeroki pas, nabijany ćwiekami. Druga para, pseudo sztruksowa tym razem (lycra górą!!!), jest tak dopasowana, że nasuwa myśl o konieczności użycia łyżki do butów przy ubieraniu. W komplecie posiada brelok z czerwoną gitarą. Synek w obu parach spodni prezentuje się zjawiskowo. Niemniej, taki strój na początku roku szkolnego może niektórym nasunąć paskudną myśl, że zjawisko to nie z tej ziemi pochodzi. Muszę rozważyć nabycie upiornej białej koszulki "takiej, jak wszyscy mają". A zdjęcia bedę robić dziecku od pasa w dół.

Z dużym dzieckiem problemu nie ma, jest bowiem posiadaczem wytwornego garnituru, w którym zadaje szyku dwa razy do roku, oraz stosownej figury, na której garnitur leży jak należy, a nie wisi (jak nienależy).

Ech, szkoło, nigdy nie darzyłam cię estymą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz