wtorek, 6 stycznia 2009

Duchy

Od Wigilii chodzą za mną duchy. Muszę się z nimi zmierzyć, same nie chcą odejść. Oto pierwszy z nich: Alain Robert.

Z Nowym Rokiem dobrze sobie uświadomić, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Więcej tu.

Gdy wydaje mi się, że dotarłam do ściany i nic więcej się nie da- zaglądam, żeby sobie przypomnieć, co można zrobić ze ścianą. Pomaga.

 

 

 

 

4 komentarze:

  1. Toż mądra z Ciebie Kobieta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmm, czemuż słyszę drwinę w twym głosie, ach czemuż? A facet fajny, nie? Trochę jak kot.

    OdpowiedzUsuń
  3. ponad długośc ciała nie wespnę się nigdy....ale kolega śmiga

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja preferuję wspinaczkę mentalną:) W razie upadku mam tylko poranioną duszę i (czasem) paskudną plamę na honorze, za to nie mam siniaków na tyłku (przy moim "talencie" wspinaczkowym nigdy nie wylazłam ponad poziom ewentualnych siniaków na tyłku. Żeby skręcić sobie kark trzebaby dojść znacznie wyżej).

    OdpowiedzUsuń