wtorek, 20 stycznia 2009

Wyprz

Sobotę i niedzielę spędziłam przy komputerze. Samo w sobie nie byłoby to takie złe, ale ja PRACOWAŁAM. Rodzina w tym czasie leżała i się nudziła, wkurwiając mnie niewymownie. Najpierw oglądali telewizję. Potem "przeczytali" pół "Pana Samochodzika". Zorganizowali sobie obiad (frytki i tosty z dżemem). Potem oglądali telewizję. Ponarzekali, że się nudzą. Pod wieczór poszły w ruch szachy.

Przez chwilę nad szachownicą wisiały dwie głowy. Dwie sekundy później wisiała jedna głowa, druga wykonywała coś na kształt tańca Świętego Wita. Kilka chwil później jedna głowa wisiała bez zmian, drugiej nie było w zasięgu wzroku. Wisząca głowa zaczęła się niecierpliwić:

- Grasz?

- Tak!- dziarskie potwierdzenie dobiegło z drugiego pokoju.

- To chodź tu i skup się, bo przegrywasz!

Tup, tup, tup.

- Jestem! Czemu przegrywam?- zapytał Wytrawny Szachista.

- Biegasz nie wiadomo gdzie, zamiast pilnować planszy! Popatrz, właśnie odsłoniłeś królówkę, mogę ją zbić całkiem za darmo. Przed chwilą oddałeś gońca, a zaraz zabiorę ci wieżę. To twoja strategia?

- Tak, trafiłeś na Wielką Wyprz!

  

  

  

Kicia pomagała mi w pracy.

4 komentarze:

  1. oczywiście praca w takim towarzystwie to czysta przyjemnośc....

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie wiem. Praca, która zahacza o wolne dni, szczelnie wypełnia ranki, południa i wieczory, mimo najlepszego nawet towarzystwa jedynie brzydzi. Kicia nie mogła odejść z posterunku, bo kto zrzucałby mi pióro ze stolika? Nawet ona miała dość, okropnie jej było niewygodnie, ale MUSIAŁA. Bardzo chcę myśleć, że to z miłości do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szachy, Monopoly i scrabble. Synkciu najbardziej lubi Monopoly, chyba dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój lubi wszystko, pod warunkiem, że wygrywa :)

    OdpowiedzUsuń