czwartek, 21 maja 2009

Komunijny bukiet kwiatów.

- Kuba ma w tym roku komunię, musisz chodzić z nim do kościoła!

- No ma. I chce przystąpić. Uprzejmie proszę, nie będę protestować, a co do kościoła, to przecież dziecko ma wierzącą i praktykującą babcię. Dlaczego nie moglibyście chodzić razem?

- Mrymry, mrumru...to rodzice powinni...mrymry

- Zależy ci? Zależy. Mnie nie zależy. Więc albo chodzicie razem, albo chodzi sam, przekonamy się, co z tego wyniknie.

- No to co, Kubusiu, na którą idziemy w niedzielę?

..............................

We wszystkie niedziele, święta, na różaniec, na roraty, na majówki, na zebrania- dzielnie wędrowali babcia i jej ukochany wnuk. Ponieważ babcia mieszka w pewnym oddaleniu, musiała do nas dojechać, pobrać dziecko, udać się na mszę, oddać dziecko, wrócić do domu. Razem- dobre 2,5 godziny. Przyłożyła się, wiedząc, że na mnie nie można liczyć.

..............................

- Poszłabyś chociaż do spowiedzi, zrób to dla dziecka, przecież będzie mu przykro!

- Nie pójdę. Nie dostanę rozgrzeszenia, bo nie chodzę do kościoła, więc popełniam ciężki grzech, co więcej, nie zamierzam nic w tej sprawie zmieniać, rozumiesz, świadomie żyję w grzechu. Albo więc skłamię, że zamierzam się poprawić, albo zataję grzech, albo uczciwie nie pójdę do spowiedzi. Co podpowiada ci katolickie sumienie?

- Mrymry, mrumru...może po spowiedzi byś się zmieniła...mrymry.

- Haha, wiem, co ludzie powiedzą. Nic nie powiedzą. Mnie, czy tobie w oczy się nie odważą, a za plecami? I tak plotkują, więc co to zmienia? A dziecku wytłumaczę, zrozumie. On wie, że nie lubię pośredników.

...............................

Przyjęcie komunijne odbyło się u mnie w domu. Babcia upiekła placki, sąsiadka tort, ja zorganizowałam obiad, jakieś sałatki i przekąski.

................................

Tu na scenę wkroczyła oddalona na co dzień o 130 km teściowa. Właściwie świekra, ale z charakteru wypisz wymaluj teściowa, taka z niewybrednych dowcipów.

- Co będzie na obiad?

- Nie wiem- odparła moja umęczona trzydniowym pieczeniem placków i obowiązkami kościelnymi Mama.

- Jak to: NIE WIESZ? Jak JA bym tu była, to WSZYSTKO bym wiedziała!- Acha. czyli gdyby tu była, to odwaliłaby całą robotę, a nie opierdalała się, jak Mama. Proszę, jaka porządna kobiecinka.

................................

- Słuchajcie, ja nie chcę się wam wtrącać, ale czy wiecie, że na stole nie ma alkoholu?- Och, Naprawdę?

- Nie ma. I nie będzie. To jest komunia, impreza tradycyjnie bezalkoholowa. Ksiądz prosił, będzie potem dzieci przepytywał, zdecydowaliśmy, że nie będzie.

- Jak to??!! A w zeszłym roku u Dorotki (druga, lepsza synowa) był nawet proboszcz na komunii, był alkohol, było wino i nic nie mówił! Pił  z nami!

- U nas nie będzie.

...............................

Po komunii:

- Poznajcie się, to Pani Jasia. Też miała wczoraj komunię, czterdzieści osób w domu! Podała krokieciki! Były cztery gorące dania! Podziwiam Panią, jak Pani dała radę!

Acha. Ja miałam tylko 16 osób, wykpiłam się pieczonym mięchem, sosem z papierka i nie dopieściłam gości górą żarcia nie do przejedzenia.

..............................

Nie da się ukryć, nie sprawdziłam się zarówno jako chrześcijański rodzic, jak i gospodyni najlepszej imprezy w całej wsi. Wisi mi to, na szczęście.

59 komentarzy:

  1. świekra na świerk

    OdpowiedzUsuń
  2. Świekra jest kobietą, dzięki której przeżywam najpiękniejsze chwile w życiu. Wtedy, gdy po odwiedzinach u nas wraca do domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję. Też kiedyś to przerabiałem. Momentami bardzo podobnie. Tylko nie musiałem gotować, na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~domowa kurka24 maja 2009 01:09

    ciesz się, że MAMA...ja musiałam sama ganiać do kościoła, bo Kuba zapragnął najpierw iść do komunii, potem być ministrantem ( teraz jest lektorem)...a w miedzy czasie trzeba było dziecko ochrzcić i tu była jazda...ksiądz nie chciał...ech!!! na komunii też nie było alkoholu, ale chrzestni przyjechali dwa dni wcześniej...a my zachorowaliśmy na grypę żołądkową z wszystkimi objawami...i wszystko sama...a na rocznicę tez przyjechali na trzy dni (chrzestni)..he,he...

    OdpowiedzUsuń
  5. leszek121@buziaczek.pl24 maja 2009 08:34

    czy wy katolicy nie macie innych problemów jak alkohol na stole czy dla was picie to jakis rytuał czy uwazacie ez pic go musucie ze to wstyd jak go nie ma nastole w czasie tej całej komuni , jak długo siegam pamieciao macie ten problem czy w oiczach waszych dzieci musicie byc alkoholikami czy wychowac chcecie takich samych opalantrów na jakih was rodzice wychowali wóda na zadnym protestanckim stole w czasie konfirmaci nie jest problemem nawet i niej sie nie mówi nawet piwa nie ma a jak ktos to robi w restauraci to kto chce to sam sobie kupi nie ma problemu

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze troche i komunia będzie jak wesele 300 osób orkiestra no i wielebnego żeby nie zabrakło ! ludzie obódzcie się ta komunia to tylko kaprys i wymysł kleru ! dziecko dlatego wierzy bo MUSI a nie że CHCE

    OdpowiedzUsuń
  7. TAK TRZYMAĆ!!!! Jezu, jak ja bym chciał, żeby więcej takich mądrych rodziców było! Zdałaś egzamin na 5+ (w moich czasach to była absolutnie NAJwyższa ocena...)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~zniesmaczona24 maja 2009 10:45

    mam nadzieje że takich zakichanych mamuś jest bardzo mało i że ten gatunek powoli wymiera! Wstyd i niewypowiedziana przykrość dla dziecka. Komunia św.to wielkie wydarzenie nie tylko towarzyskie ale przede wszystkim duchowe, które sie wspomina całe życie. A co twoje dziecko będzie wspominało?

    OdpowiedzUsuń
  9. zniesaczona, jakie przeżycie duchowe??, chyba twoje bo pochwalisz się zapewne przed kumami...

    OdpowiedzUsuń
  10. jasminkowa świat byłby lepszy gdyby składał się z takich jak Ty, niestety w kraju panuje ciemnota, miejmy nadzieje że dziecko będzie miało taki rozsądek kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  11. ja za młodu to MUSIAŁEM bo tak trzeba było, chociaz nie miałem zielonego pojęcia o co chodzi. za rok moje dziecko idzie do komunii- nie będę go zmuszał, kiedyś sam podejmie decyzję. nie pozwolę go ogłupić.

    OdpowiedzUsuń
  12. 8 letnie dzieci NIE SĄ W STANIE pojąć istoty wiary i sensu pierwszej komunii. księża robią im pranie mózgu, a rodzice się temu biernie przyglądają. nie wiem kto ma rację - ci poprawni czy ja.ps. w głębi duszy jestem wierzący, i chcę wierzyć ,że mądzrze

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja koleżanka przez całą mszę zachwycała się swoją sukienką kupioną w specjalnym katalogu, poprawiałą sobie falbanki i patrzyła na moją...To Przeżycie duchowe?

    OdpowiedzUsuń
  14. kaska173@op.pl24 maja 2009 12:31

    Też mnie to czeka... Popieram, żadnego alkoholu na imprezach dzieci!!! To jest święto dla dziecka, nie dla całej popapranej rodzinki!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. nicia_m@vp.pl24 maja 2009 12:31

    Myślę, że dzieci są wstanier dużo głębiej wejść w istotę wiary niż dorośli ludzie. Ja uważam, że dzieci ośmio- dziewięcioletnie są już za duże. Już umieją kalkulować, wiedzą co się opłaca, a co nie. Liczą na prezenty, na tą całą otoczkę. Mniejsze dzieci nie przywiązyją wagi do ceremonii, ale do istoty! A Ty wierzący mądrze rozumiesz ten sakrament? Tobie też zrobili wodę z mózgu? Bo mnie nie, ja w to wierzę. Mniejsze dzieci mają większą i czystszą wiarę niż dorośli. Są wstanie wyprosić i doznać przez to wiele łask.[zielony-budzik]

    OdpowiedzUsuń
  16. gratuluję, że postąpiłaś uczciwie w stosunku do siebie, ale podziekuj też babci, że Twój syn nie był sam w kosciele, on to zrozumie ale za pare lat, teraz pewnie byłoby mu przykro.A co do świekry to sie nie przejmuj, teściową dostaje się w pakiecie jako gratis i tu nie masz wyboru. Najważniejsze, że dziecko było zadowolone, goscie nieobżarci, a tą jedną imprezę należy urządzić bez alkoholu. Ksiądz, który pije na takiej imprezie, powinien zrezygnować z pracy z dziećmi.A jak widać jaki ksiądz tacy chrzescijanie(świekra). Tak trzymaj, tylko niech dziecko zdecyduje w dorosłym życiu co dalej, daj mu jeszcze szanse przystąpić do bierzmowania, żeby potem nie mał do Ciebie pretensji jak bedzie chciał brać ślub kościelny, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Skąd tyle rozgoryczenia?

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja cię bardzo proszę, czy mógłbyś nie pakować wszystkich do jednago worka? Ok, są tacy, dla których ważna jest flaszka i sąsiadki - i znajdują się oni zarówno wśród katolików, jak i nie-katolików. Jest jednak również cała grupa takich, dla których święta religijne mają charakter religijny i do głowy by im nie przyszło stawianie procentów na stół w czasie I Komunii, Bożego Narodzenia, Wielkanocy itp... Więc proszę odpuść teksty tyu "wy katolicy", bo krzywdzisz wielu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moje dzieci żyją bez chrztu i komunii. Po co ten cały cyrk? Poza tym wiara w pustynne zabobony, i co gorsza, wmawianie takich bajek dzieciom, jest dla mnie głęboko niemoralne...

    OdpowiedzUsuń
  20. wspolczuje dziecku matki! Naprawde....az zal czytac .

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzieci wspominają tylko i wyłącznie otrzymane prezenty, a wstyd odczuwają jedynie w przypadku, kiedy dostaną gorszy prezent niż kolega i z tego powodu są wyśmiewane. Później takiego katolika ciężko zaciągnąć do spowiedzi. Ot, cała prawda. To po pierwsze.Po drugie, kto dał ci prawo do dokonywania oceny postawy, jak to w tradycyjny chrześcijański sposób ujęłaś "zakichanej mamusi"? Kim jesteś, żeby krytykować decyzję innego człowieka, któremu przecież wasz bóg dał ludziom wolną wolę, więc wara ci od każdego, kto nie idzie twoją zakłamaną drogą wytyczaną przez agentów obcego państwa, działających na szkodę Polski, a więc i twoją. Rób sobie co chcesz, twoja wola, ale powstrzymuj się od takich komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
  22. To nie czytaj. Zawsze możesz poczytać forum Frondy, tam znajdziesz treści dla siebie odpowiednie.

    OdpowiedzUsuń
  23. A jakie bajki im opowiadasz? O tających dywanach, Calineczce, wyrwidębie, kosmitach, czy co innego? Skoro to tylko bajka, ta cała religia , to opowiedz i tę, Samson, Salomon, kamienne tablice, cuda Jezusa są tak samo dobre jak i te pozostałe. A jeśli Ty nie znasz ich marału to daj chociaż szanse swoim dzieciom może One go zrozumieją. Miłej, rodzinnej niiedzieli zyczę Tobie i Twojej Rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz, jestem zwolennikiem pozwalania dzieciom na prowadzenie aktywnego życia religijnego, choćby po to, żeby poznały kulturę miejsca, w którym trafiło im żyć. Tak postępowałem ze swoimi, więc mają kompletne "wykształcenie" religijne. Z tym, że starając się być konsekwentnym, nie uchylałem się od organizowania imprez typu Pierwsza Komunia, jak i od chodzenia z nimi na te uroczystości, które mojej obecności wymagały. Moja neutralność światopoglądowa pozwala mi na to bez moralnych oporów, bo jeżeli coś jest nieistotne dla mnie, to nie wzbudza mojej niechęci. Oczywiście, nie spowiadam się, ani nie chodzę do komunii, ale nie dlatego, że to budzi we mnie jakiś wstręt, lecz dlatego, że wielu znających moje poglądy mogłoby poczuć się urażonymi.Religijność innych zupełnie mi nie przeszkadza, nawet jeżeli nieco próbują mnie nawracać. Do nawracań przywykłem i czasami na to pozwalałem, od kiedy pewna dziewczyna "nawróciła" mnie nie słuchanie muzyki poważnej. Może to hipokryzja, ale ona była taka piękna...Pozdrawiam i gratuluję rozsądku w podejściu do wcale niełatwych spraw :)

    OdpowiedzUsuń
  25. a na czym ta jej madrosc polega bo nie moge pojac ???

    OdpowiedzUsuń
  26. moje dwie corki juz po komuni.Przyjecie robiłam w domu,do Koscioła ganiałam w dodatku z małym dzieckiem u boku i przyszła "komunistka" ,gosci obskoczyłam,nakarmiłam.biały tydzien tez ....oczywiscie proby przed i...nie robie z tego WIELKIEGO HALO bo to nic NIEZWYKŁEGO wiec spokojnie drogie Panie nie wy pierwsze i nie ostatnie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Dla moich corek było to przezycie DUCHOWE bardzo duze ...ale to zalezy od rodzicow jak przygotuja dziecko a jesli rodzicom to "wisi" to dziecku tez z całym szacunkiem...

    OdpowiedzUsuń
  28. abi bardzo mi przykro ze Twoim dzieciom nie pomoglas zrozumiec czym jest ten dzien i dlatego wazniejsze były dla Nich prezenty. Wierz mi ze jest wiele dzieci ktore z wrazenia i podekscytowania tym ze po raz pierwszy przyjma do serca Pana Jezusa...płaczą ze szczęscia.Dla mojej corki do dzisiaj jest to wielkie przezycie.

    OdpowiedzUsuń
  29. pozdrawiam Cie jako CIEMNOTA i zapewniam ze zycie moje ,mojej rodziny i wielu moich przyjaciol jest super dzieki temu ze zyjemy inaczej niz autorka bloga...widac tak tez mozna.

    OdpowiedzUsuń
  30. a ja wiedziałam o co chodzi wiec wspolczuje Ci ze rodzice nie sprawdzili sie w tej roli ...mam nadzieje ze zanim przekonasz dziecko do " niepojscia " dasz mu szanse aby dowiedzial sie czym jest Komunia Świeta.

    OdpowiedzUsuń
  31. Lepiej żeby oszczędzono mu tych bredni, będzie normalniejsze w całym swoim przyszłym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  32. A może poopowiadać o Mahomecie, Herkulesie, Krisznie czy Pierzastym Wężu? Nie ma sensownego powodu by uznawać, że jedne bajki są bardziej prawdziwe od innych.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tu odezwał się prostak, który na komunii nie pije ale po komunii upija się na umór. Nie wiem jak u ciebie ale u mnie w domu odkąd pamiętam była lampka wina do obiadu lub szklanka piwa, na komunie też i jakoś nikt się nie gorszył z tego powodu.

    OdpowiedzUsuń
  34. A czy mam im na siłę wmawiać, że ta bajka jest prawdziwsza a inna już nie? Bajka to bajka. Fikcja i tyle. A że powtarzana dostatecznie długo to już inna sprawa. Nie mam zamiaru dzieci indoktrynować i mieszać im w głowach.

    OdpowiedzUsuń
  35. Akurat dzieci w wieku 8 lat nie mają jeszcze wyrobionego światopoglądu religijnego. Poczekam aż dorosną i wtedy, z czystym umysłem wybiorą. Wiem jednak, że tak jak każdy dorosły, przestaną wierzyć w np św Mikołaja i tak samo nie uwierzą w bajkę o Jezusie, wiecznych dziewicach, cudach itd...

    OdpowiedzUsuń
  36. ~Jaśminkowa24 maja 2009 19:54

    Dobrze, że to już ostatnie dziecko. Cieszy mnie, że mam za sobą. Nie z obrzydzenia do imprezy, męczą mnie cudze oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  37. ~Jaśminkowa24 maja 2009 20:07

    Bardzo się cieszę, że Mama. Oczywiście, w razie potrzeby wędrowałabym z Kubą, ale wiesz jak to jest. Dziecko wyczuje nawet cień oszustwa, a w naszych kontaktach za wszelką cenę staram się unikać obłudy. Mama czuje, że ma zasługi (w niebie i na ziemi), ja mam spokój sumienia, dziecko wybór drogi życiowej. Co do imprezy: moje mieszkanko ma 37 metrów. Wyklucza to imprezy z noclegiem, nad czym przeważnie bardzo ubolewam. Ty z kolei pewnie masz problem z zawsze wolnym miejscem dla gości, bo gościnność gościnnością, ale są chwile, kiedy dobrze byłoby się skupić na dziecku, czy sobie. ŻYCIE.

    OdpowiedzUsuń
  38. ~Jaśminkowa24 maja 2009 20:18

    Współczuję ludziom z problemem alkoholowym, katolikom oraz niekatolikom. Gdybyś przeczytał uważnie, może udałoby ci się pojąć, że nie chodziło o alkohol, tylko o wsadzanie nosa tam, gdzie mogą go przytrzasnąć. Co i ty czynisz, jak widzę. Mój stół- moja decyzja, w tym przypadku moja i dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  39. Już jest jak wesele. Widziałam na własne zdumione oczęta biegające z rozwianym włosem mamy szukające knajpy, bo w domu setka osób się nie zmieści, kateringi, licytacje, kto, co, u kogo więcej. Szkoda gadać, każdy chciałby jak najlepiej, a jak najlepiej się nie da, to niech będzie przynajmniej lepiej niż u sąsiadki. Dzieci w tym wszystkim są doprawdy mało ważne.

    OdpowiedzUsuń
  40. ~Jaśminkowa24 maja 2009 20:30

    Dziękuję za dobre słowo :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Hops, charakter przeskakuje co drugie pokolenie, będę szukać rozsądku u wnuków :) Dziękuję za uznanie. Łatwiej by się żyło, gdyby ludzie potrafili zaakceptować cudze poglądy. A jeszcze odrobina bezinteresownej życzliwości i codziennośc nie byłaby taka smutna.

    OdpowiedzUsuń
  42. Jacku, mnie też zmuszano, dlatego postanowiłam zostawić decyzję dziecku. Chciał przyjąć komunię- przyjął, a ja nie będę wnikać z jakiego powodu. Na wybór drogi przyjdzie czas, gdy będzie dorosły. Teraz staram się po prostu towarzyszyć i nie robić halo z niczego. I nie chodzi o to, że sakrament to nic. Jest ważny, jeśli przyjmujesz go świadomie. Czy jest ważny dla mojego syna? Musiałby sam na to odpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  43. Tak trzymaj. Tzn, trzymaj się swojego zdania i nie daj się bliźnim.

    OdpowiedzUsuń
  44. Babci dziękuję, zresztą, ona ma poczucie spełnionej misji i to daje jej naprawdę głębokie zadowolenie. Goście byli obżarci do wypęku, mimo, że nie było czterech gorących posiłków. Przecież nikt nie przynosi na imprezę zapasowego żołądka, do którego wepcha wszystko, co w szale wyprodukuje gospodyni. Solidny obiad, tort, ciasta, kolacja (sałatki i wędliny) to dosyć, jak na pięciogodzinną imprezę. Ale cóż, niektórzy oczekiwali więcej, nie z głodu, tylko ze snobizmu. Jakże teraz pochwalić się, że się było na takiej badziewnej komunii? Wiesz, mnie nie przeszkadza alkohol na komunii. Przeszkadza dziecku, a ja staram się uszanować jego decyzje, na pewno w dniu, którego jest bohaterem. Świekra- cóż, nie jest wyjątkiem.Pozdrawiam serdecznie, miło widzieć bezinteresowną życzliwość i umiejętność czytania ze zrozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  45. Sama nie wiem. Nie stało się nic, czego bym się nie spodziewała. A jednak... Czujesz się źle, gdy wszyscy, ale to wszyscy starają się udowodnić ci, że twoje zdanie nic nie jest warte.

    OdpowiedzUsuń
  46. Cyganus, rytuały i ceremonie są obecne w każdej religii. Są ważne. Czy należy je potępiać? Każdy wybiera swoją drogę i ma do tego prawo absolutne. Co zrobisz, gdy pewnego dnia okaże się, że Twoje dzieci są fanatycznymi katolikami? Potępisz? Myślę sobie, że religia to zbiór podań i legend narosłych wokół jakichś wydarzeń. Wybierasz wygodne fakty, dorabiasz parę ceremoniałów, przekonujesz innych, że wiesz lepiej i już. Gotowe. Bóg i religia to nie to samo. Ksiądz to pośrednik, nierzadko skorumpowany. Nie wierzę w kościół, nie wierzę w księży. A Bóg? Bogowie? Dla mnie w każdej roślinie, w każdym stworzeniu, człowieku jest coś boskiego. Tego uczę dzieci. Jeśli wybiorą inną drogę- ich prawo. Ja wybrałam taką- moje prawo. Nikt z nas nie ma pewności. Ale spokojna głowa, kiedyś się dowiemy, kto miał rację.

    OdpowiedzUsuń
  47. ~Jaśminkowa24 maja 2009 22:51

    Czemu? Nie biję, nie poniewieram, szanuję, słucham, pomagam ile mogę, karmię, wychowuję w atmosferze uczciwości i tolerancji, odziewam... Myślę, że mogły trafić gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  48. ~Jaśminkowa24 maja 2009 23:45

    Dogadalibyśmy się :) Moja Mama BARDZO chce mnie nawrócić. Korzysta z każdej okazji, a cóż mogłoby być lepszą okazją od pierwszej komunii ukochanego synka? Naiwnie myśli, że parę wizyt w kościele wystarczy, żebym zrozumiała swoje "błędy". Bywam w kościele w razie potrzeby, teraz też pewnie bym była, gdyby nie wściekły opór, jaki wzbudza we mnie zmuszanie do czegokolwiek. Jak dziecko, mówię Ci. Wystarczy jedno "musisz" takim specjanym, lepiejwiedzącym tonem...Dzieci pójdą swoją drogą, obojętne, czy będę zachęcać, czy zniechęcać. W całym tym wychowaniu lepiej chyba nie psuć, niż próbować naprawiać coś, o czym nie ma się pojęcia. Pokora- to jest to, czego mnie uczy posiadanie dzieci. Uprzejmie dziękuję za garść kwiatów najprawdziwszych, komplementów znaczy, które uwielbiam, choćby były niezasłużone :)

    OdpowiedzUsuń
  49. ~Jaśminkowa25 maja 2009 00:37

    Abi, dzięki, miło usłyszeć głos rozsądku :)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  50. HeY, SwEt BlOQeK!No dobra, to był niesmaczny żart. Nieśmiało chciałbym zakomunikować, że przeczytałem niemal całego Twojego bloga i jestem pod olbrzymim wrażeniem. Nie pytaj czego, chodzi o całokształt. Styl, historie, charakter. I tak dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejne, tak pełne oryginalnego humoru notki. Pozdrawiam, MangusPS: Właściwie planowałem napisać całą mowę dziękczynną i pochwalną, jednak jest dość późno, a ja rano muszę wstać. Ten komentarzyk musi więc wystarczyć.

    OdpowiedzUsuń
  51. Pani zniesmaczona - moje dzieci przyjmowały I komunię 12 lat temu - więc już dość sporo czasu minęło... obecnie są zdeklarowanymi ateistami, ale mimo to - tamtą uroczystość do dziś dobrze wspominają (mówili mi o tym wielokrotnie); a dlaczego? Ponieważ:- nie szalałam z przygotowaniem wielkiej imprezy (gości było niewielu), za to menu składało się głównie z ulubionych przysmaków dzieci- nie było alkoholu- dni poprzedzające komunię były dniami skupienia i rozmów o sensie tego sakramentu- dzień komunii - był dniem poświęconym jedynie dzieciom- wszystko przebiegało spokojnie i pogodnie- pieniądze, które byłyby wydane na wielką fetę, zostały przeznaczone na super wycieczkę, którą dzieci też wspominają...No i dodam, że córka nie wyglądała jak pani młoda - miała śliczną, krótką sukienkę i naturalnie uczesane włosy - wyglądała na swoje niecałe 8 lat (końcówka I klasy)...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  52. ~jaśminkowa25 maja 2009 11:07

    Miód, no miód dla moich oczu i uszu (bo odczytałam sobie dwa razy na głos). Zapraszam serdecznie, mili goście zawsze są mile widziani.A tak z ciekawości, gdzież to umieszczono moją notkę? Trochę mnie zaskoczyła tak frekwencja jak i zacietrzewienie odwiedzających :)

    OdpowiedzUsuń
  53. ~Jaśminkowa25 maja 2009 11:27

    Bardzo pięknie, trafiłaś w samo sedno. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  54. Dla mnie ja jestem pierwsza i ostatnia. Nie łupie mnie w ... Dla mnie ja jestem pierwsza i ostatnia. Nie łupie mnie w krzyżach mniej tylko dlatego, że innych boli bardziej. Dogadałybyście się pewnie z teściową, dla niej też rok pracy lekkiej i tydzień ciężkiej to "nic". Zamiast udowadniać nam wszystkim że jesteś od nas lepsza, popracuj nad tolerancją. No, może jeszcze nad czytaniem ze zrozumieniem. Nie zaszkodzi również zaznajomienie się z terminem "ironia". ...Czy ta kwoka, proszę pana, była dobrze wychowana?...

    OdpowiedzUsuń
  55. nie lubisz krytyki co ??? moze nikt jej nie lubi ale problem Twoj polega na tym ,ze jesli Ty czegos nie mozesz to inne pewnie tez nie.Akceptujesz posty na Twoja " chwałe " innych nie uznajac.Gdybys miala wiecej tolerancji ,to nie mialabys problemu ze zroumieniem mojego postu a tak...zapienilas sie ze sa kobiety kobiece i nie narzekajace i tyle z tego masz...

    OdpowiedzUsuń
  56. No mjut, no mjut!

    OdpowiedzUsuń
  57. Odpowiadam na posty skierowane do mnie. W cudze rozmowy zazwyczaj się nie mieszam. Doceniam ludzi życzliwych, oszołomów staram się eliminować z mojego otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  58. ~Jaśminkowa25 maja 2009 16:05

    Nabijaj się, tyle twojego :) Widziałaś, co się porobiło? Pręgierz mi ustawili. Z dreszczem podniecenia zaglądam na własnego bloga :) Czy można się czymś zarazić za pośrednictwem komputera? Bo nie chciałabym...

    OdpowiedzUsuń
  59. niemoralne jest udowadnianie innym ze to oni sa idiotami bo wierza w co wierza a nie my bo my ZAWSZE wiemy co lepsze.wiec zyj po swojemu a innym pozwol po swojemu nie ublizajac .

    OdpowiedzUsuń