wtorek, 27 października 2009

Pimpuś wymagał uświadomienia.

-Pogadajcie, jak facet z facetem, chyba już czas. Kiedy miałeś pierwsze mokre sny?- Tatuś Pimpusia wygenerował wyłącznie krwisty rumieniec.

- Nie nadaje się- pomyślałam, świadoma, że temat trzeba przedstawić normalnie, bez emocji.

Rozmowę zaczęłam od dojrzewania. Z pełną powagą przebrnęłam rośnięcie jąder, hehe, członka, wspomniałam o zaroście, bez zająknienia przeszłam przez polucje oraz wyjaśniłam, co to są plemniki. O komórkach jajowych- też opowiedziałam.

Były pytania.

- A jądra to ten woreczek pod siurkiem?- Tak synku :) 

- Mamy: plemniki u chłopców i komórki jajowe u dziewczynek. Gdy się je połączy- jest szansa na dziecko. Zastanów się teraz, jak możemy połączyć plemnik z komórką jajową?

- Przez pocałunek????- O, mamo. Jakież to trudne.

- Nie, synku, zupełnie nie tak. Zastanów się, gdzie masz te plemniki, a gdzie dziewczyna jajeczko. Trzeba- o rany, o rany, o rany!!- trzeba włożyć ten plemnik...- pękłam. Pokonał mnie wyraz lekkiego obrzydzenia na twarzy dziecka.

Obrzydzenie i zastanowienie, nie wiem, czemu przypomniał mi się Pomysłowy Dobromir tuż przed olśnieniem.

- A, już wiem, rureczkę w dziureczkę, tak, jak Patryk w "39 i pół"!

Tak. TAK. Tak.

Dokładnie tak. Rureczkę w dziureczkę.

Ufff.

8 komentarzy:

  1. ha,ha...niełatwo...!!! ja mam to już za sobą... i tez zdecydowanie rola ojca w tym momencie sie nie sprawdza....boszsze...jakie głupoty wygadywał tez mój małżonek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Za moich czasów :) uświadamiali koledzy z klasy. I komu to przeszkadzało? Te emocje, ten język niewyszukany, gdzie przy uświadamianiu przez rodzica posmak owocu zakazanego? Przekazywanie tajemnicy stworzenia suchym i niemal naukowym językiem? Jakoś nie jestem przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no genialne..!!! hahahaha... po raz pierwszy od dawna nie potrafię skomentować :))) Rozłożyłaś mnie całkowicie :))) Gratuluję sukcesu z Pimpusiem, a tatusiowi Pimpusia przekaż, że się za przeproszeniem niestety nie wykazał jako mężczyzna :))))Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. O! A ja znałem "śróbkę w dupkę", ale to wersja biesiadna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu się nie ma z czego śmiać :) Mój mąż uważa, że właśnie się Wykazał, i to wystarczy... Swoją drogą, jaki to trudny temat. Nawet osoby na pozór bezpruderyjne mają straszny problem, gdy przychodzi do rozmowy z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wersje biesiadne obfitują w grube aluzje, owszem. W filmach też sporo w temacie. Jeszcze szkoła i koledzy. Szczerze mówiąc podjęłam temat z nadzieją, że usłyszę "daj spokój, ja to już dawno wiem". A tu zonk.

    OdpowiedzUsuń
  7. U moich synów uświadomienie odbywało się jakoś tak ewolucyjnie - co jakiś czas nagabywali o kolejny problem, aż kiedyś przestali dociekać . Widocznie zebrali do kupy wiedzę i stali się świadomi:)Pytali mnie. O ile wiem, z mamą nie rozmawiali na "poważne" tematy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Michał też sobie jakoś poskładał. Pimpuś- totalnie nie interesuje się tematem. Żadnych pytań, zero wątpliwości. A lata lecą :) Nie wykluczam, że pytałby, gdyby miał kogo. Mnie nie- bo co mogę wiedzieć o męskich sprawach. Tata, no cóż, nie jest autorytetem.

    OdpowiedzUsuń