wtorek, 10 kwietnia 2012

Nie dość dobra

Nie umiem słuchać.

Drażni mnie forma i treść

Irytuje nadmierne zaangażowanie podobnie jak bezsensowna bierność.

Po „jaka jestem biedna” oczekuję ”w związku z tym zamierzam”,  którego najczęściej nie ma.

Nie można przeżyć życia za kogoś.

Można wysłuchać i, ewentualnie, pożałować.

A ja nie umiem słuchać!

Jestem złą kobietą.

 

5 komentarzy:

  1. mam koleżankę w pracy biadolącą... aż żal na nią patrzeć...ale biadoli tak z charakteru osobistego i nikt jej tak na prawdę nie słucha...a Onet się na nas zawziął, na swoich blogerów, jakby nie wiedział, że gdyby nie blogi, to zmiejszyłaby mu się ogladalność pewnie o połowę...ja sama nie mogę komentować waszych wpisów, bo po prostu nie wchodzą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam kontekstu, ale czasem bywa tak, że "ja zamierzam" zamienione w "spróbowałem" staję się kupką popiołu i wówczas możliwość poużalania się nad sobą odgrywa rolę terapeutyczną.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś ostatnio obniżył mi się próg odporności na tzw. biadolenie odruchowe. Licytacje, komu gorzej, kto ma bardziej pod górkę, z brzęczącym w tle "a będzie jeszcze gorzej", lub "dobrze to już było". Problem jest, oczywiście, we mnie i mojej bezsensownej, niewolniczej naturze. Jeśli jest coś do zrobienia - zawijam rękawy i biorę się do roboty. Jeśli nie wychodzi- klnę jak szewc, wściekam się i kombinuję cobytujeszcze.Odruchowo oczekuję, że inni też tak mają, a to nie tak, zupełnie nie tak. Trzeba cierpliwie, dać się wygadać, pozwolić poużalać, nawet poprzynudzać. Wiem to, ale nie potrafię.O, widzisz, Onet. Od razu przemknęło mi przez głowę, komu zleciłabym naprawę (sama nie potrafię) i kto ma interes w zniechęcaniu blogerów do wszelakiej aktywności. Masakra jakaś.A tu trzeba cierpliwie, dać się wygadać, pozwolić poużalać, nawet poprzynudzać. Wiem to, ale nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, dokładnie! Zdaję sobie z tego sprawę! Przecież koleżanka, która przychodzi ponarzekać na męża, oczekuje potwiedzenia, że tak, racja, pijak, nierób i cham, nie zasługuje na takiego anioła w domu, i takie tam. A ode mnie usłyszy: czekaj no, a czy to czasem nie ty wyczyściłaś konto do zera i wydałaś na wczasy z kochankiem? I obraza gotowa.Jeśli przypadkiem przydzie jej mąż i narzeka na rozrzutną zdzirę usłyszy: kochaniutki, a kto tłucze żonę regularnie, po każdym większym piciu? Po co komu koleżanka, która oczekuje natychmiastowego donosu do prokuratury, policji, firmy, rodziców, krewnych i znajomych i, najlepiej, do samego Boga?A wystarczyłoby dać się wygadać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz, myślimy o diametralnie innych kontekstach. W tym, o którym się wypowiadasz, nie mam nic do powiedzenia. Wiem, wszak, że nie każdy kto się nad sobą użala pozostaje bierny i bezczynny. Często nie jest, tyle, że z poczynań "naprawczych" już się nie zwierza. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń