środa, 1 stycznia 2014

Sushi

Tegoroczna firmowa Wigilia  dała mi do myślenia. Niestety.
Jako tradycyjne danie , zaraz po opłatku, wjechało sushi. Prezes sprawnie przeliczył:
- Po trzy na głowę wypada, hehe.
Kierowniki, pracowniki budowlane i wierny personel biurowy, wszyscy, jak jeden mąż, poskrobali się po mniej lub bardziej zarośniętych czaszkach.
- Pałeczkami to ja chyba nie dam rady- wyznał z lekkim wstydem Kierownik.
- Mooożna palcaaami- och, łaskawco!- JA jadłem pałeczkami w Indonezji, nauczyłem się. W końcu Szef musi umieć coś więcej, niż pracownicy, hehe.

Mnie wystarczyłoby, doprawdy, gdyby szef lepiej ode mnie robił tłuste interesy. Wtedy- jasne. + 10 do szeroko rozumianego poważania. Nadymanie się pod tytułem: byłem, widziałem, więc jestem lepszy i mądrzejszy jest, delikatnie mówiąc, żałosne. Skąd, do cholery, pomysł, że jedzenie czegokolwiek czymkolwiek gdziekolwiek wzbudzi podziw? Albo szacunek? W dzisiejszym, niewielkim i łatwo dostępnym świecie, nie budzi to nawet lekkiego zdziwienia. Idea z wigilijnym sushi miała potencjał, można było się pośmiać i nieźle bawić, w końcu danie nieoczekiwane, postne i  rzadko goszczące na tradycyjnym stole. Jedno jedyne głupie zdanie, zdradzające stosunek szefa do współpracowników, było nie było współtwórców sukcesu/porażki firmy, definitywnie zepsuło mi humor. Wyobraźnia pracuje, od razu oczyma duszy ujrzałam jaśnie pana ogryzającego nogę z indyka, rzucającego chrząstki psom, warującym pod stołem. Pasował i ton, i nastrój. Jestem przewrażliwiona? Może i tak. Trzeba było tam być, żeby zrozumieć, w czym rzecz. Trzeba było widzieć zażenowanie i lekki niesmak na twarzach ludzi, którzy owszem, w jakimś stopniu są zależni od Bwana Kubwa, zwłaszcza kredytowcy. Trzeba było widzieć oblicze Bwana Kubwa, ustawione na "łaska pańska należy się we Wigilię nawet bydełku". No i ta wieloletnia niemoc, dotycząca złożenia życzeń Pani Sprzątającej...
Już nie lubię pracować w tej firmie. Precyzyjnie i ślicznie wykonane danie było kroplą przepełniającą czarę. Niech mnie zwolnią. Sama zwolnię się niechętnie, ponieważ albowiem w tej sytuacji nie przysługiwałby mi zasiłek dla bezrobotnych. A ja chętnie pobyłabym chwilowo na bezrobociu.

Ot, takie postanowienie noworoczne. 
nigiri

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz