wtorek, 21 stycznia 2014

Witaj, nowe życie

Zostałam przed chwilą zawezwana przed oblicze Prezesa.
Od 1.05.2014 r. jestem bezrobotna!
Kolana mi się jeszcze trzęsą, bo jednak, mimo wszystko, rozmowa o wypowiedzeniu wprawiła mnie w dygotkę. Absurdalnie, bo ani nie jestem zaskoczona, ani nieszczęśliwa. Wypowiedziano mi z klasą, patrząc prosto w oczy, usłyszałam kilka komplementów (zasłużonych, choć nie jestem pewna, czy Prezes był tego świadom, czy tylko chciał jakoś złagodzić gorzką pigułę).
Z jednej strony czeka mnie dużo pracy. Z drugiej- mam wrażenie, że wyszłam na wolność po latach pierdla. Nie jestem pewna, czy powinnam zmienić tylko pracę, czy też, może, zawód?

Na razie gratulujcie:)
Martwić się zacznę gdzieś koło września...



6 komentarzy:

  1. Mimo wszystko, nie podzielam Twojej radości, choc pamiętam podobne sytuacje i podobne zadowolenie. Pozdrawiam i zyczę powodzenia na nowej, wiosennej drodze życia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, radości w sumie nie ma. Ja też już byłam w takiej sytuacji i dokładnie wiem, co to oznacza. Na razie jest ulga, podobna do tej po pęknięciu wrzodu na tyłku. Znacznie trudniej byłoby mi się zwolnić samej, a decyzja już jakiś czas temu zapadła. Problemem była świadomość, że tracę szacunek dla siebie, ponieważ mną pomiatają, a ja się na to godzę. Poza tym osiem lat na jednym i tym samym krześle, mój osobisty rekord. Łaknę zmian, bo pominąwszy wszystko inne rutyna mnie zabija. W dodatku udało się uniknąć przykrych scen, z obu stron. Jest OK:)

      Usuń
  2. Nie ma tego złego... Ja niedawno miałem podobną sytuację i wyszło na lepsze tak, że ciesz się, bo odprawę dostaniesz :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odprawę, akurat. Może drobny ekwiwalent za urlop. Lepsze zapraszam jesienią, bo wiosna i lato będzie dla hamaka i nowych róż. No chyba, że trafi mi się super hiper ekstra oferta, której będzie mi żal. Się zobaczy.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rozważam.
      Chociaż najpierw rozejrzę się na rynku pracy, bo jestem leniwa i nieufna. Lenistwo zawodowe dopada mnie wtedy, kiedy staję się nadaktywna w innych dziedzinach, czyli we wakacje i w sezonie ogrodowym, nieufność natomiast wyklucza wspólnika w interesach. Marzy mi się pół etatu, ostatecznie 2x po pół etatu, albo 3x 1/4, albo podobne luźne rozwiązania. Ale to jesienią, bo chwilowo jestem niezdolna, wypalona, chora, biedna, i do niczego. Na szczęście jeszcze tylko cztery bilanse i fajrant...

      Usuń