środa, 7 marca 2007

Krytyka

Czy jakakolwiek krytyka może być konstruktywna? Popatrzmy:

Czy zachęci mnie do lepszego sprzątania ciągłe skrzypienie, że jestem bałaganiarzem?

Czy schudnę , bo usłyszę że jestem za gruba?

Czy zacznę lepiej pracować, bo zagrożą, że mnie zwolnią?

Czy zacznę się uczyć na wieść, że ogólnie mam wiedzę ujemną?

Otóż NIE. Krytykom mówimy NIE! Jak się nie podoba- nie patrzeć.

Kto do cholery ma prawo mówić mi, że jestem be? Ja tylko nie odpowiadam jego standardom. Bałaganię, owszem. LUBIĘ bałagan. Idealna symbioza z bałaganem najlepiej świadczy o moim dobrym nastroju. Maniackie sprzątanie oznacza chandrę. Albo zgoła depresję.

Gruba? Nożesz kurwa, jakby nie było grubych, to chudzi nie mieliby się z czym obnosić. W sumie kobiety lubią grubsze od nich. Zawsze w przewrotny sposób poprawia humor świadomość, że ktoś ma gorzej. A mężczyźni? Zwłaszcza ci krytykujący grube żony? Czy oni mają świadomość, że organizm przeciętnej kobiety do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje miłości i akceptacji?

Czy świadomość, że w każdej chwili mogę wylecieć z pracy, zwiększy moją wydajność i zaangażowanie w sprawy firmy?

A co głupi poradzi na to, że głupi? Będzie mu lepiej, jak będzie głupi i pracowity?

Kto WIE, co dla mnie jest dobre? Przynajmniej na to pytanie mogę odpowiedzieć. Otóż WSZYSCY. Każda napotkana osoba, wie lepiej, i to nawet jest normalne, przecież człowiek człowiekiem jest i tyle. Żal tylko ogarnia, że jedynie nielicznych stać na spojrzenie z sympatią.

Gdy rozglądam się wokół siebie widzę zawistników (mam lepiej od nich), "życzliwych" (muszą donieść), i krytykantów (mogłabym, a nie robię, lub robię nie tak). Ciekawe, że wśród tych wielu ludzi nie mogę wskazać choć jednej, która by mnie akceptowała.

Cóż można robić z krytyką? Przyzwyczaić się, nie słuchać, olać, krytykować bardziej z zemsty?

Mam już trochę lat i rozumiem mechanimy rządzące przeciętnym zjadaczem kartofli. Straszny pech, że nie potrafię wybaczyć pieprzonym zatruwaczom krwi, nie potrafię się zdystansować.

Co można zrobić, by nie powielić?

Ano, robić swoje. Myśleć, myśleć, myśleć nad KAŻDYM słowem, bo słowa mają moc. Nie dać się pośpiechowi. NIE KRYTYKOWAĆ. Otworzyć szeroko oczy. Słuchać uważnie. Cieszyć się każdą chwilą. Szukać powodów do radości. Dawać radość innym. Nie dać się zastraszyć. Żyć po swojemu. Pamiętać, że moje lepsze, bo moje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz