Ciekawość, albo mientkie serce spowodowały, że pozwoliłam Michałowi dosiąść rodzinnych koni mechanicznych. Cóż rzec, żeby nie skłamać? Radzi sobie. Potrafi zachować się na drodze, wie, co to kierownica, umie się nią nawet posługiwać. A jednak...
Rżnięcie różni się od miłości, powożenie różni się od jazdy.
Wystąpiłam kiedyś z pretensją do ówczesnego dochodzącego, że gdyby ktoś mu zaproponował pięciominutową przejażdżkę Ferrari, to bez wachania wyrwałby babie z łóżka w środku najlepszego numeru w życiu. Odpowiedział, że owszem, bez namysłu.
-Bo wiesz, jazda niezłym samochodem to dotknięcie absolutu. Jazda Ferrari to coś, czego nawet wyobrazić sobie nie potrafię. Drugiej takiej propozycji mógłbym nie dostać, a kobiety, sama wiesz.
Artysta kierowca, jeździł z pasją, kobiety były nieustannie pod ręką.
Może właśnie o to chodzi? O pasję?
Pasja oczywiście. Każdy facet marzy, żeby być mistrzem kierownicy i mistrzem w uwodzeniu. Kolejność tych marzeń zmienia się zależnie od wieku, no i czasem jedno z drugim bardzo się wiąże.
OdpowiedzUsuńNa mojego byłego Współlokatora tak zadziałałby kontrabas Dave'a Hollanda :)
OdpowiedzUsuńMoja córka była na jego koncercie i nawet w garderobie w Blue Note.
OdpowiedzUsuńMistrzostwo jest osiągalne- trening, trening, trening, i trochę czasu. Z pasją gorzej. Trening nic tu nie da. Mam cichą nadzieję, że da się pasją zarazić, jak wietrzną ospą na przykład.
OdpowiedzUsuńMusiałam siegnąć do źródeł. Znalazłam to: http://pl.youtube.com/watch?v=HHu6rzmUvFI&feature=relatedWspółlokator da się zrozumieć.
OdpowiedzUsuńPuściłeś córkę samą? Nie do wiary. Chyba, że sama się puściła, jak to mają w zwyczaju niewdzięczne dzieciaki bez zrozumienia dla pasji rodziców.
OdpowiedzUsuńZ mężem.
OdpowiedzUsuńSamochód pasją? Ble.
OdpowiedzUsuńNo coś ty, całkiem fajna pasja. Władza, Moc, Emocje, Wiatr We Włosach, wszystko jest co trzeba. Nawet więcej, są jeszcze Kontakty z Władzą, Wąchanie Benzyny, oraz Koszty. No, pasja.
OdpowiedzUsuńBle. Niedobra zupa
OdpowiedzUsuńJaka jest dobra w takim razie?
OdpowiedzUsuń