sobota, 13 grudnia 2008

5 rzeczy o mnie

Wiejska gospodyni doceniła mnie łańcuszkiem. Pomimo fatalnego stosunku do łańcuszków poczułam się zaszczycona i doceniona, ponieważ to pierwszy w moim blogowym życiu przypadek, że wywołano mnie do odpowiedzi. Miałam już przyjemność oglądać kilka zabaw tego typu i wydały mi się nad wyraz proste, jakieś imię i nazwisko, jakieś banalne "czego się najbardziej w życiu wstydzisz", takie tam.

Tu jednak jest prawdziwe wyzwanie:

- podać 5 informacji o sobie, 5 fajnych rzeczy, o których nikt nie wie, a nawet nie podejrzewa.

Jest zgryz. Bo jeśli nikt nie wie, to raczej o mało fajnych rzeczach, albo o zupełnie nieistotnych (czytaj- śmiertelnie nudnych). 

Do rzeczy:

1. Umiem i lubię robić krajki. Najprawdziwsze, wełniane, na tabliczkach (w odróżnieniu od krajek tkanych na bardku). Jest to umiejetność pozostała po okresie fascynacji starszego dziecka średniowieczem- szyłam ręcznie koszule i ozdabiałam własnoręcznie wykonanymi krajkami. Tak, jestem z tego dumna, nikomu się nie przyznałam, bo synek miał robić sam.

  

2. Zdarza mi sie jeździć na czerwonym. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia, bez wyjątku. Fajne dlatego, że narażam wyłącznie siebie.

3. Dbam o muskulaturę. A raczej chciałam zadbać, nabyłam w tym celu hiper duper wypaśne kulki gejszy. Nie "noszę", bo irytuje mnie klikanie w kroku. Nikt więc nie wie, bo skąd ma wiedzieć, jak nie klikam? Ale, ale, mam, w każdej chwili mogę skorzystać i to jest fajne. A jeszcze fajniejsze, że dwa ruchy- i już jestem pełna tajemnic:)

4. Nie lubię swojej pracy. Zważywszy jej charakter- to fajna cecha, a ukrywam jak mogę- bo wiadomo.

5. Marzenia- najbardziej podpadają pod pożądane kategorie. Rzucę na pożarcie dwa, oba realne, oba rozważane. Jedno z nich jest w fazie realizacji- pewnie nieco potrwa, zanim stanie się rzeczywistością, ale przykładam się, żeby się stało. Drugie- na razie odrzucone jako nierealne. Niech się marzy dalej. Oczywiście, nie powiem, które jest które, jestem przesądna, a chcę, żeby się spełniło. Motor i paralotnia. Motor dla starszych pań, żaden ścigacz nie wchodzi w grę. Taki z głośnym pyr pyr, chromem i skórą, srebrnymi czaszkami na skórzanym ubranku i ćwiekami. Mniej więcej taki:

  

 Paralotnia i paralotniarstwo rekreacyjne, do latania nisko i powoli.

Np. coś takiego:

  

Możecie sobie zgadywać, które jest bardziej, farby nie puszczę za nic, dopóki się nie urealni.

Teraz wy :)

Trompkaja

Drwalisty

Godles

Kurczak

Zabociek

Przyznam się jeszcze, że do niewinnej tej rozrywki podeszłam bardzo poważnie, cóż, dobrze jest czasem sobie uświadomić, że posiada sie różne cosie, o których nikt nie wie. Bo oczywiście odkryłam wiele innych fajności, które zostawiłam sobie...

9 komentarzy:

  1. Dziękuję za zaproszenie. Brałem już kiedyś udział w łańcuszku o tej właśnie tematyce. Powstało z tego pięć postów . Blog skasowałem, ale owe posty istnieją w archiwum. Jeżeli nie przestanę pisać bloga, to może je kiedyś ponownie opublikuję.Pięć nieznanych faktów (innych, niż już opisywane)o sobie najprawdopodobniej jednak opiszę , lecz dopiero po świętach, bowiem nie chciałbym teraz zakłócać przedświątecznej konwencji, którą stosuję w tej chwili z przyczyn komercyjnych.Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Zaboćku, wcale mnie nie dziwi, że co i rusz ktoś Cię przepytuje o różności- czary mary i ze zwykłego nadzwyczajność powstaje- pod Twoim piórem. Tak naprawdę- wszystko mi jedno, o czym piszesz, i tak się wzruszam, może być komercha :)Zaskoczyłeś mnie natomiast informacją o archiwalnych zapisach- przejrzałam jeszcze raz (choć trafiłam na Twojego obecnego bloga u zarania i czytam na bieżąco)-i nie znalazłam. Coś mi się widzi, ze chodziło o archiwa ściśle prywatne...Jest tak- napiszesz coś na proponowany temat- ucieszę się, tak samo zresztą jak z notki na całkiem inny temat. Bynajmniej nie poczuję się urażona, jeśli pominiesz milczeniem. Natomiast proszę o jedno- jeśli Twój obecny blog przejdzie do historii- podaj namiary następnego. W tym akurat przypadku podglądactwo stało się nałogiem :)Podrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje wpisy są w prywatnym archiwum pozostałym po skasowanych blogach, czyli w moim komputerze. Publikuję je ostatnio dosyć często w kategorii "Z archiwum", bo wyczerpuje się moja bieżąca inwencja.Z tym, "co rusz", to przesada. Jak dotąd, dwa razy mnie poproszono o udział w łańcuszku. Zgodziłem się, mimo że nie bardzo lubię tego typu zabawy. Co do blogów. Myślę, że jeżeli ten przestanę pisać, to żadnego innego już nie będzie.Dziękuje za miłe słowa. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam pisać o sobie? jezuuuu.....

    OdpowiedzUsuń
  5. No co? Taka nastoletnia rozrywka- wiekowo pasujesz :) Pasujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja muszę pomyśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~wiejska gospodyni16 grudnia 2008 15:29

    cieszę sie, że taką przyjemnosc....motor i paralotnia, to bez mała normalka, ale te krajki??? i co z tym klikaniem w kroku...co za kulki...nie wiem, nie wiem, nic nie wiem!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta krajka na zdjęciu nie jest co prawda najładniejsza, ale najdłuższa, jaką zrobiłam- miała 3 metry. Najgorsze jest to, że chętnie zrobiłabym jeszcze, a nie ma po co :( Masz jakiś pomysł, jak można coś takiego wykorzystać? Bo właśnie wieczory takie dłuuugie, aż się proszą a robótki ręczne...Co do kulek- to takie, jakie zaleca przyzwoity ginekolog kobietom po porodzie- między innymi w celu wyrobienia stosownej muskulatury. Dostępne są w sex-shopach, albo np. na allegro w dziale "dla dorosłych"- wpisz w przeglądarkę "kulki gejszy", zobaczysz pełny wybór razem z instrukcją obsługi. Niemniej, jeśli Cię to zainteresuje, szukaj CICHYCH.

    OdpowiedzUsuń