- Synu, powiedz s k s y p c z e.
- Skrzypce.
- Nie, SKSYPCZE.
- Skrzy pcze.
- S K S Y P C Z E.
- Szkszypcze. Sksypce. Skrzypce. Eeee, głupie!
- Dobra, teraz łatwiejsze. Uważaj. Wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu, który oklaskiwał przeliteraturalizowane i przeintelektualizowane dzieło.
- Co????
Świnia jestem, wiem. Dobrze mi z tym:)
Wyrodna Matka :)))
OdpowiedzUsuńJa tylko chciałam, żeby język giętki :) Swoją drogą zdumiewa mnie problem niektórych osób z wymówieniem tegoż prostego słowa.
OdpowiedzUsuńJAK ON TO ZNOSI??? zapraszam na <<< fotograciarnia.blog.onet.pl >>> wiejska gosp.
OdpowiedzUsuńdawno mnie tu nie bylo, wiele sie wydarzylo (np. klawiturka mi siadla, wiec polskich literek do odwolania ni ma...) mam zaleglosci duuuuze i dobrze mi z tym :) a cwiczenia jezykowe mnie powalily z fotela, ale jakos sie pozbieralam wiec pozdrawiam serdecznie goka
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaił się. Chyba. Co prawda, czasem trafi się jakieś "kiedyś byłaś milsza", "kobiet nie można zrozumieć", albo "mamy już takie są" - to ostatnie podsłuchane przy okazji wizyty kolegi. Nie wykluczam, że odda mnie do domu starców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również :) Miło Cię widzieć:)
OdpowiedzUsuńNa początku powinno być SZ, nie S. SZKSYPCZE>
OdpowiedzUsuńSpod czeskich strzech, szło Czechów trzech.Wróbelek Walerek miał mały werbelek.Werbelek Walerka miał mały felerek.Felerek werbelka naprawił Walerek.Wróbelek Walerek na werbelku swym gra.
OdpowiedzUsuńSzksypcze są fajne. Będziemy mordować obie formy:)
OdpowiedzUsuńZaplułam się przy tych Czechach. Ale tylko za pierwszym razem. A Walerek wymiata! Dołożę dziecku, niech ma trochę radości z nauki. Świetne, dzięki :)
OdpowiedzUsuń