środa, 9 czerwca 2010

Ładny gips

Wreszcie wyszło słońce. Nieśmiało, zza chmurki, zaćmione groźbą burz, wichur, gradu i powodzi, ale jest.

 

 

Ostatnio skupiam się bez reszty na uruchomieniu dziecięcej nogi. Duży gips został skrócony do poniżej kolana. Kolano po miesiącu bezruchu całkowicie odmówiło współpracy. Masujemy, ćwiczymy, i bardzo się martwimy, w jakim stanie będzie kostka...Mam nadzieję, że w najbliższy poniedziałek zdejmą resztę pancerza.  

Usiłowałam się zabezpieczyć i zorganizować coś zamiast, na wszelki wypadek, gdyby noga jeszcze nie była OK. Zadzwoniłam do sklepu ortopedycznego, który oferuje tzw. łuski. Coś w rodzaju połowy gipsu z rzepami. Koszt- ponad 300 zł. Proponowany czas wykonania- miesiąc. Czyli trzeba było zamawiać od razu po złamaniu nogi. Pech. Przy następnej złamanej nodze będę mądrzejsza.

Doprawdy, nie zdawałam sobie sprawy, jak szybko zanikają mięśnie i usztywniają się stawy. A tu wakacje, obóz zuchowy, chciałoby się pokowboić...Nie zdawałam sobie również sprawy z tego, jak łatwo łapie depresję dziesięciolatek.

Teraz już wiem.

 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Widzę, że i tak sobie świetnie radzi, ale tą depresją to nie ma się co tak mocna przejmować. Wcześniejsza pogoda jej bardzo sprzyjała. Teraz wyszło słonko i nastroje się poprawią, a rehabilitacja zrobi resztę. Na dokładkę zbliża się właśnie ulubiony okres w życiu każdego ucznia- wakacje. Wszystko się ułoży, byle tych deszczy i powodzi już nie było. Pozdrawiam słonecznie i życzę szybkiego powrotu do sprawności. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby to było takie proste...Kuba jest szalenie aktywnym dzieckiem, rolki, rower, wyścigi, paletki, łażenie po drzewach, wszystkie możliwe formy ruchu są w cenie. Z najwyższym trudem udaje się zagospodarować nadmiar wolnego czasu. My nie wytrzymujemy psychicznie, co dopiero on. Najgorzej było po obcięciu kawałka gipsu, wydawało się, że to ułatwi dziecku życie, a tu niestety, okazało się, że niezbędny był powrót na wózek inwalidzki, bo ból był nieznośny. Psychika siadła momentalnie, a wiadomo, gdy nie ma woli wyzdrowienia, nie ma również postępów w leczeniu. Lekarze nie są skłonni do rozmów, każde pytanie jest zbywane "a, z dziećmi nie ma problemu, wszystko samo się ułoży". Samo. Dobrze, że jest internet, "samo" nabiera jakichś kształtów.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, łatwiej mówić, niż robić, a cierpliwość u dzieci to ogromna rzadkość. Należy mieć tylko nadzieję, że większych komplikacji nie będzie i że ta noga wróci w miarę szybko do sprawności, czego życzę Wam wszystkim z całego serca. Pozdrawiam cieplutko. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za dobre słowo :)

    OdpowiedzUsuń