poniedziałek, 20 września 2010

Są dwa i jest nadzieja, że tak już zostanie :)

15 komentarzy:

  1. A właśnie mi przeszła chęć posiadania kota... I teraz znowu przyszła. Dzięki :-/:))))Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. A co jest złego w posiadaniu kota? Czy też dwóch kotów ? :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie nie ma nic złego, wręcz przeciwnie... Ale ja pójdę do pracy, a kot co ? Gazetę sobie będzie czytać..? Poproszę o rady od doświadczonej osoby :)))Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Kot nigdy się nie nudzi, w wolnej chwili- śpi. A jeśli mimo wszystko martwisz się, że problem nudy może wystapić, to weź od razu dwa i problem z głowy. Koty są fajne również dlatego, że są samowystarczalne.Żeby przygarnąć kota, musisz mieć: 1. kuwetę ze żwirkiem (osobiście preferuję zbrylający, masz specjalną łopatkę, którą "przesiewasz" raz dziennie żwirek i wyjmujesz kulki naprodukowane przez kota), najlepiej w łazience. Pięć minut sprzątania po kocie dziennie.2. miski z jedzeniem i wodą (w kuchni, na płytkach, nigdy na dywanie) 3. Drapak z pudłem do spania.Tyle. Reszta to czysta frajda :) Pierwszy kot był starannie wybrany, rasa, charakter, kolor, poważny wybór na wspólne dwadzieścia lat życia. Drugi- jakoś tak się przyplątał :) Nikt nie protestował :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja juz mam sześć...tralalalala

    OdpowiedzUsuń
  6. oczywiscie zapomniałam dodać, że i duży i mały są cudne

    OdpowiedzUsuń
  7. Koty się mnożą :)Malizna razem z czwórką rodzeństwa została porzucona w kartonowym pudle. Sześciotygodniowe kociaki! Zabiłabym. Na razie bardzo się o małą martwimy, ponieważ pozostałe kotki nie przeżyły. Ma na imię Lilu ("piąty element" ostatnio się oglądało), roboczo- Luśka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie policzyłbym już ile kotków wychowało się w moim domu. W tej chwili mamy dwie dorosłe, a wręcz stare kotki, w tym tę, od której się zaczęła nasz kotopea , oraz trzy młode.Dotąd zawsze udawało się nam znaleźć domy dla młodzieży. Teraz jest jakby trudniej, ale zobaczymy. Mieszkało z nami już i po 8 kotów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak było u mojej babci. Duże koty, małe koty, psy, co roku inny skład. W bloku to, niestety, niemożliwe. Trzeba wysterylizować :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Możliwe, że durne pytanie, ale co to jest drapak..? Reszta zrozumiała, uspokajająca i miła :))))Oglądałem ostatnio w jakimś centrum handlowym, w sklepie zoologicznym, takie zwykłe, szarobure kociaki do przygarnięcia za złotówkę i od tej chwili spać nie mogę :) Stąd moje gwałtowne zainteresowanie tematem :)Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  11. Drapak to coś do drapania, zwykle rura owinięta sizalowym sznurkiem. Wpisz w allegro hasło drapak, to zobaczysz. Np. takie coś :http://allegro.pl/drapak-dla-kota-kaszmir-od-producenta-i1233651185.htmlU mnie sprawdzają się modele z dłuuugą rurą do drapania, żeby cały kot mógł się wyciągnąć i z wysoką półką, ponieważ koty uwielbiaja spoglądać z góry :) Jeśli drapak zawiera pudło do spania, masz dwa w jednym, bo nie musi wtedy mieć legowiska. Co prawda w charakterze legowiska świetnie sprawdza się byle jakie kartonowe pudełko, a w drapak można zamienić np. kawał starej wykładziny, ale mnie podoba porządny, elegancki drapak, więc, oczywiście, uważam go za niezbędny :) Kotki w marketach to jeden z powodów dla których omijam centra handlowe w łikendy. Najchętniej przygarnęłabym WSZYSTKIE.

    OdpowiedzUsuń
  12. A, no to teraz rozumiem :) Obejrzałem na Allegro - niegłupie ustrojstwo... Przyznaję, że nawet nie wiedziałem wcześniej, że takie coś istnieje. Jakoś nigdzie mi się w oczy nie rzuciło, nawet w tych sklepach zoologicznych... Więc dzięki za uświadomienie :)))Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  13. Są w sklepach, są. Raczej małe i wściekle drogie, więc pewnie odruchowo omijałeś wzrokiem :) W tym przypadku internet ma przewagę, niekoniecznie allegro, są również sklepy, w których można kupić od myszy do zabawy, przez drapak, miski, kuwety aż do jedzenia, a wszystko łącznie z przesyłką o połowę tańsze, niż w marketowych zoologikach. Trzeba sprawdzać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Luśka to dobre imię... my mieliśmy taką traumę w zeszłym roku...ze Stefanem i jego rodzeństwem...Stefan to też ten, który przeżył... u mnie tez się przewinęło, ale chwilowo jest constans...czyli sześć...chociaż...nigdy nie mów - nigdy!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż boję się powiedzieć na głos, żeby nie zapeszyć. Wygląda na to, że maLuśka się pozbierała i nie zamierza dalej chorować. Kiedy ten magiczny moment z kocią odpornością następuje? Wydaje mi się, że była mowa o trzech miesiącach, czyli jeszcze miesiąc nerwów. Na razie na cienkich nóżkach nosi grubachny brzuch, atakuje wszystko i wszystkich, skacze, rozrabia, gryzie nocą w uszy i atakuje własny ogon. Bardzo pocieszna dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń