piątek, 1 października 2010

Koty, koty

Jestem wykończona.

Fizycznie i nerwowo.

Po walce o niemowlęce życie Luśki- następna batalia, tym razem o Kaśkę, która mimo szczepień złapała zarazę. Bardzo kocham moje koty, ale:

- wstaję przed świtem, przygotowuję lekarstwa dla obu zwierzaków, które w tym czasie chowają się w najciemniejszy i najmniej dostępny zakątek mieszkania,

- wykopuję drapiące i prychające futrzaki, faszeruję lekarstwem "doustnym",

- gotuję cielęcinkę, kroję na miazgę, żeby koty były w stanie (i chciały) przełknąć,

- przygotowuję na dwóch talerzykach jedzenie na "pod moją nieobecność",

- sprzątam kuwetę, bo koty pojone lekarstwem sikają jak wściekłe, a do brudnej kuwety mogłyby nie chcieć. Nie zamierzam ryzykować, sprzątam kuwetę trzy razy dziennie.

Po powrocie z pracy- czynności powtarzam, dokładam czasem zastrzyk (!!!) w Kasiny zadek.

Wieczorem- jw.

W międzyczasie usiłuję zgłębić tajniki pewnej umowy, na tyle ważnej, że czytam ją szósty raz i na pewno nie jest to koniec, pilnuję dziecka, które pomału wdraża się w obowiązki czwartoklasisty (oj, jak bardzo pomału!), pakuję i rozpakowuję plecak przed i po biwaku, a biwaki co dwa tygodnie, szukam piłki palantowej dokładnie takiej, jak w szkole, biegam na zebrania nie tylko szkolne, uczę się jazdy na rolkach, bo dla zdrowia potrzebuję ruchu, bywam u weterynarza i w aptekach,  a w pozostałe chwile usiłuję wcisnąć ugotowanie choćby zupy dla głodnych domowników.

Gdybym nie pracowała, nie miałabym chwili oddechu :)

Nie do wiary, ale jesień w tym roku wcale mi nie przeszkadza. Możliwe, że dlatego, że jej nie widzę.

Trzymajcie kciuki za zdrowie moich kotów, bo jeśli pochorują jeszcze ze dwa tygodnie, to niechybnie zwariuję.

16 komentarzy:

  1. Zatem trzymam i za wdrażanie czwartoklasisty też i za rozciągliwość czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu, ale im jestem starsza, tym bardziej czas jest kurczliwy, a nie rozciągliwy. Ruszam się wolniej, czy co? Dzięki za trzymanie kciuków, było skuteczne, bo koty trochę odżyły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh... Czy ta umowa, to TA umowa..? :)Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ofszem. Nic to, jak mawiał niezapomniany Kmicic Adrzej. Hej szable w dłoń, łuki w juki, a łupy wziąć w troki, hajda na koń, okażemy się godni epoki, ach epoki...I jeszcze: Tatarzyn zbój nie zwycięży nas nigdy, tralala!

    OdpowiedzUsuń
  5. o matko...ominęły mnie kciuki...sorry, sorry... ale za młodego dalej trzymam, bo wiem co się z moim dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ominęły, niestety. Jest lepiej, owszem, ale koty najprawdopodobniej mają nosówkę- mamy obrzęk mózgu, opuchnięte gardła, łzawienie z oczu i tajemniczy problem z uszami. Wyglądają już przyzwoicie, ale Doktorek twierdzi, że poszło im po najważniejszych nerwach. Dobrze, że żyją, ale leczymy się przez kilka następnych miesięcy. Dziecku minął pierwszy zapał i zmobilizowanie go do pracy...Zresztą, sama wiesz. Brakuje mi pomysłów, mam nadzieję, że tylko chwilowo, bo odpuścić nie mogę. Pomału, pomału zaczynam się przystosowywać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję serdecznie i trzymam kciuki. Osobiście i przy współudziale żony i córek, odebrałem chyba z sześć porodów mojej ulubionej. Na szczęście bez komplikacji. Udało mi się kotki porozdawać znajomym (i nie tylko). Zostawiłem sobie ostatniego kota (po śmierci matki), który ostatecznie poległ w walce ze szczurem, wchodzącym mi do domu przez szyb wentylacyjny. Kot niestety wyzionął , ale szczur więcej nie przyszedł. Weterynarz zdarł 150 zł za reanimację, ale kot nie wytrzymał niestety. Od tej pory nie mam już kotów. Pozdrawiam i życzę cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje kicie, niestety, sterylizuję. Mieszkam blisko działek i w okolicy jest kotów, kotków i kociaczków tyle, że starczyłoby na całe miasto. Oddanie małego kotka w dobre ręce jest niemożliwością, ponieważ kto chciał- ten już ma, i to zazwyczaj kilka sztuk :) U mnie też sytuacja powoli się normuje, wygląda na to, że oba koty dały radę nosówce. W każdym razie rozrabiają tak, jakby nie wiedziały, co to choroba. Aż sześć miotów mieliście? Zazdroszczę , obserwowanie, jak maluchy się rozwijają to fantastyczna sprawa. Może jeszcze kiedyś przygarniesz kota, wnuk się ucieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. www.ivideo.com.pl - Darmowe filmy z polskimi lektorami w jakosci HD, nowosci kinowe takie jak Pila 3D, Zanim odejda wody, sa juz do obejrzenia na naszej stronie. Dajemy ci rowniez mozliwsc ogladania bez limitow dowolnie wybranych filmow z serwisu megavideo, u nas obejrzysz w jakosci hd za darmo bez limitow.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana...no daj znac, co z nimi

    OdpowiedzUsuń
  11. Sam nie wiem, co mam myśleć. Duża wygląda dobrze, ale mała ciągle jakaś taka dziwna. Czasem łzy leją się ciurkiem z oczu, czasem włazi na ręce i nie pozwala się z nich zrzucić, szukając nerwowo co cieplejszych miejsc. Coś nadal po niej łazi. Poza tym jest tak urocza, jak tylko umie mały kotek. Sam czar, wdzięk i apetyt :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Darmowe filmy online w jakosci HD z polskimi lektorami znajdziesz to na - www.ivideo.com.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Puk, puk - jest tam kto?, czy tylko "kociarstwo" wzięło władzę w swoje ręce?

    OdpowiedzUsuń
  14. Duchem jest, z ciałem gorzej. Kociarstwo już spacyfikowane, natomiast daje mi, a właściwie nam, do wiwatu szkoła. Nauczyciele chcą udowodnić dzieciakom, że są do niczego (dzieciaki). Pech sprawił, że trafili na ambitne dzieci i równie ambitnych rodziców. Wygląda na to, że program szkoły podstawowej zrealizujemy w ciągu roku. To prywatnie. Służbowo- nagły wysyp kontroli i zbliżający się koniec roku. Koniec słupa, mówię ci. Dobrze, że nie mam kataru, bo nie miałabym czasu, żeby się wysmarkać.Najgorsze jest to, że nawet jak mam chwilkę, to mózg stanowczo odmawia współpracy. Muszę coś przedsięwziąć, bo tak nie da się żyć. Na dodatek święta w sobotę!!! i w niedzielę!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaśminie ulubiony, napisz coś :-) Bo tęsknię ! Umowa umową, ale wiesz... :-P No chyba, że się teraz zakopałaś w darmowe filmy w jakości HD z wpisów powyżej... :-DPozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  16. Dojrzewam :) Filmy, nawet najlepsze, wysiadają w zestawieniu przygotowaniami do konkursu (temat: pierwsza pomoc) i alfabetem Morse`a, do opanowania przed czwartkową zbiórką. Tematów do opisania mam milion, ale co się zabieram, to ktoś mi przeszkadza. Najbardziej przeszkadza mi mąż, któren mi stoi za plecami i sprawdza, co piszę i jaki ma to związek z umową :) A ja, konsekwentnie, bloga ukrywam :)Zresztą, inwokacja mnie przekonuje, że czasem warto się trochę ociągać :)

    OdpowiedzUsuń